Opublikowany przez: LwiaMatka 2019-02-20 00:12:55
Autor zdjęcia/źródło: Chustowanie @unsplash
Chustowanie niemowląt i dzieci nie wszystkim przychodzi z łatwością. Jakie obawy towarzyszą młodym matkom i ojcom przed pierwszą próbą chustowania? Czy chusta jest dla każdego i kiedy odpuścić? A może można się do chusty i chustowania jakoś przygotować? Jakie najpopularniejsze lęki toważyszą młodym opiekunom i skąd się biorą? Czy można sobie z nimi w ogóle poradzić?
Jeszcze w ciąży na samą myśl, że miałabym się motać jakąś zasłoną (żakard to jedna z popularniejszych tkanin na chustę) w imię „powrotu do korzeni” i „prawdziwego macierzyństwa”, robiło mi się słabo. No bo jak to tak, tego małego człowieka jakoś wepchać bezwładnie w kokon ze szmaty? Jeszcze go uszkodzę albo mi wypadnie. I gorąco w tej chuście pewnie, i dziecku i matce. Mojego zdania nie poprawiło odkrycie, ile rzeczywistych metrów tego materiału potrzeba, by wygodnie obwiązać siebie i dziecko – w moim przypadku było to 5,2 metra. W głowie szybko przeliczyłam metry na ilość potencjalnie uszytych z tej tkaniny sukienek (wyszły mi trzy z hakiem) i odłożyłam pomysł chustowania dziecka (zdawało mi się) na dobre. Do czasu…
Gdy w domu pojawił się nowy, malutki człowiek, kwestie bliskości i zapewnienia mu absolutnego poczucia bezpieczeństwa wysunęły się na pierwszy plan. Chusta to przede wszystkim przedłużenie kontaktu dziecka z mamą, podobnego do tego w brzuchu (też słychać bicie serca mamy, czuć jej ciepło i zapach). Łagodzi stres związany z nową sytuacją – wyjścia z temperatury 36,6 na zimny, głośny świat. Pomaga się oswoić, utulić, przyzwyczaić. Dziecko jest spokojniejsze i bardziej zrelaksowane. A spokojne dziecko to spokojna mama, której zadaniem w pierwszych tygodniach macierzyństwa jest nie tylko opieka nad dzieckiem ale i dojście do siebie – uspokojenie rozchwiania hormonalnego, zapanowanie nad emocjami, opieka nad obolałym ciałem, zrobienie zdrowego posiłku. Chusta wspiera relację mama-dziecko, pomagając uzyskać taki stopień porozumienia, by obie strony wzięły dla siebie to, czego najbardziej na tym etapie potrzebują.
Szczególnie rodzice pierwszego dziecka mają poważne obawy co do swoich rodzicielskich kompetencji. Zupełnie niesłusznie, co jednak okazuje się z czasem. Dobrze jest podążać za intuicją i pozostawać z dzieckiem w ścisłym kontakcie – odpowiadać na jego potrzeby, dostosować działania do jego pór aktywności (nie wiązać „na głodniaka”) i zainteresowania. Pierwszy miesiąc życia z dzieckiem to ciągłe poznawanie się. Dlatego pierwsze próby zawiązania chusty mogą się nie powieść. Wiadomo – boimy się jeszcze zmieniać pieluszkę, a co dopiero wrzucać dziecko w chustę nie upuszczając go i równolegle pamiętając o różnych zasadach prawidłowego chustowania. Dziecko może w trakcie prób z chustą stracić cierpliwość, rozpłakać się lub… spocić. Obserwujmy je przez cały proces i dostosujmy się – zróbmy przerwę, gdy się zezłości, zmieńmy miejsce, zanućmy miłą piosenkę lub… zwyczajnie odłóżmy chustowanie w czasie. Widocznie to nie był „ten moment”. Pierwsze niepowodzenia nie powinny jednak trwale zniechęcać. Praktyka czyni mistrza i warto co jakiś czas podjąć próbę z wybranym wiązaniem, nawet jeśli doprowadzoną tylko do połowy czy do etapu. Każdy kolejny raz czegoś nas nauczy, coś zrobimy szybciej lub przyjdzie nam z większą łatwością. Dopiero gdy i dziecko i mama (lub tata) stwierdzą wspólnie, że mimo udanego wiązania, jest im razem w tej pozycji niewygodnie, niepewnie i w ogóle źle, wówczas może faktycznie warto odpuścić. Nic na siłę. Chustowanie dziecka ma być przyjemne zarówno dla malucha jak i jego opiekuna. Zacieśniać więzy między dzieckiem a rodzicem, a nie być przyczyną stresu i presji. Dobro dziecka oraz jego i nasze samopoczucie niech będzie nadrzędną wytyczną przy wyborze „chustować czy nie chustować”.
Zazwyczaj chusto-oporni mają kilka tych samych argumentów, których kurczowo się trzymając używają to zniechęcenia się do chustowania. Spróbujemy je nieco osłabić praktyką i doświadczeniem wynikacjącym z metamorfozy – od chustosceptyczki do chustomiłośniczki. Oto najczęściej pojawiające się obawy przed noszeniem niemowlęcia w chuście:
Musielibyśmy się bardzo postarać, by podczas uważnego, wolnego zawiązywania chusty spowodować, że dziecko z niej wypadnie. Raczej nie skaczemy, biegamy czy kręcimy się wokół własnej osi wiążąc chustę z dzieckiem trzymanym jedną ręką, stąd argument „wypadnie mi!” jest zdecydowanie na wyrost. Kto choć raz próbował obwiązać się chustą ten wie, że wyślizgnąć się z niej dziecku jest niezwykle trudno. Jeśli jednak naprawdę boimy się, że dziecko nam wypadnie podczas wiązania, poćwiczmy z chustą kilka razy na lalce lub miśku. Wgrajmy poszczególne etapy wiązań w „pamięć mięśniową” i z prawdziwym dzieckiem pójdzie nam łatwiej (bez nerwowego zerkania w instrukcję czy cofania filmiku instruktażowego).
Kto nie spróbuje, ten nie wie. Prawdą jest, że różne wiązania odpowiadają różnym potrzebom noszącego. Podobnie jest ze skalą trudności – jednemu łatwiej jest wiązać „na kieszonkę”, innemu „na kangurka”, ktoś inny pewniej się poczuje wiążąc chustę na biodrze, „na koalę” czy na plecach. Typ wiązania oraz jego wygoda musi korelować również z fizjonomią noszącego – jego rozciągnięciem, możliwością wytrzymania chwilę w pozycji lekko odchylonej, utrzymania dziecka na wybranej stronie klatki piersiowej a nawet tego, czy silniejszą ma prawą czy lewą rękę (np. przy wiązaniu na biodrze). Dlatego warto przetestować kilka wariantów wiązań chusty, aby wybrać tę najwygodniejszą zarówno dla nas (w wiązaniu i noszeniu) jak i naszego dziecka.
Aby tego nie zrobić warto poświęcić chwilę i zgłębić podstawy prawidłowego chustowania dziecka. Przeczytać kilka razy, zapamiętać i przejść do wiązania.
Jeśli pomimo prób wielu różnych wiązań, nadal odczuwamy dyskomfort, a dziecko jest niespokojne i daje wyraźne znaki, że tylko czeka na zmianę pozycji – może warto skorzystać z doradcy chustowego. A przynajmniej znajomych, którzy chustują swoje dzieci i pokażą nam swoje sposoby na wygodne i bezpieczne wiązanie. Chusta ma za zadanie przedłużyć kontakt „ciało do ciała” dziecka z opiekunem. Ma budzić tylko dobre emocje, być wygodna dla dziecka i zdecydowanie nie stresować żadnej ze stron. Jeśli to się nie udaje, jest nam niewygodnie lub co gorsza – dziecku jest niewygodnie, coś ewidentnie robimy nie tak. Warto to zweryfikować u praktyków – oni najszybciej wychwycą „zły moment”, a szybka korekta być może błahego błędu pozwoli nam dalej cieszyć się bliskością dziecka w chuście.
Nie oszukujmy się – pierwszych kilka razy wiązania chusty może być czasochłonne. Nawet męczące. Możemy się spocić lub zdrętwieć nam ręka. Warto zacząć wiązać chustę na jednej warstwie ubrania (np. bawełnianym topie czy koszulce). Unikniemy dyskomfortu zwijających się w harmonijkę pod chustą kolejnych warstw ubrań. Będzie nam tez łatwiej dociągnąć chustę, skupić się na kolejności działań, ucząc się struktury tkaniny na ciele, tego jak się układa na danym etapie i jak powinna leżeć prawidłowo zawiązana na dziecku. Na szczęście bardzo szybko można dojść do wprawy, stąd i ograniczyć czas samego wiązania.
Ten argument dotyczy głównie mężczyzn, którzy (nie bójmy się użyć tego określenia) mają problem z interpretacją męskości. Bo czy jest coś bardziej męskiego, niż mądry ojciec z troską dbający o potrzeby swojego dziecka? Szczęśliwie mężczyzna z dzieckiem w chuście już tak nie szokuje. Mądrzy mężczyźni bez kompleksów nie mają z tym problemu. A jeśli z chustą im mimo wszystko nie po drodze, dają upust ojcowskiej trosce nosząc (trochę większe, bo już siedzące) maleństwo w nosidle.
Ważne!
Przy wyborze odpowiedniej chusty warto:
- Wypożyczyć chustę na próbę. Jeśli nie jesteśmy przekonani, czy to dla nas, czy się sprawdzi, jaki materiał wybrać (żakard a może len) lub jaki rozmiar chusty będziemy potrzebować, przed zakupem własnej warto ją wypożyczyć. Profesjonalna chusta do noszenia to spory wydatek. Dlatego warto kupić taką, która spełni wszystkie nasze oczekiwania.
- Decydując się na zakup, wybrać chustę używaną (wyrobioną) lub dać sobie czas na jej wyrobienie. Używany wcześniej materiał lepiej przylega do ciała, łatwiej go dociągnąć i jest „jakby lżejszy” w użytkowaniu. Nowa chusta na szczęście wyrabia się dość szybko – około miesiąca przy regularnym chustowaniu niemowlaka.
- Wybrać neutralny kolor chusty, lub taki, który będzie pasował do kolorów naszej garderoby. Pamiętajmy, że z chustą przemierzać będziemy najróżniejsze plenery. Warto to robić z fasonem!
Pokaż wszystkie artykuły tego autora
Nie masz konta? Zaloguj się, aby pisać swoje własne artykuły.